STRONA MŁODZIKÓW  OLIMPII  WARSZAWA  r. 1993

artykuł zamieszczony  z :

 Ratusz łaskawy dla dawnego towarzysza   

 

 Dominika Dziobkowska, Jan Fusiecki  02-02-2006

Przeszło 6-hektarowy teren klubu sportowego Olimpia na Woli przez machinacje prezesa stał się własnością prywatnej spółki. Ratusz przyglądał się bezczynnie kontrowersyjnym transakcjom, a w ostatnim dniu urzędowania Lecha Kaczyńskiego wydał korzystne dla inwestora warunki zabudowy


Wyceniany na minimum   60 mln zł teren Olimpii   należy już do prywatnej spółki Insbud-Olimpia, której większościowym udziałowcem jest Mieczysław Maliszewski, wieloletni szef firmy budowlanej Insbud.

Ustaliliśmy, że Insbud nie zapłacił wiele za atrakcyjną działkę. Zawiązał spółkę z klubem Olimpia, wnosząc udziały wycenione na 5,2 mln zł. Potem klub zadłużył się w Insbudzie. Ostatecznie należąca do Maliszewskiego spółka Insbud-Olimpia dopłaciła 3,4 mln zł i objęła wszystkie udziały. Dziś jest jedyną właścicielką ogromnego terenu.

Obaj partnerzy Mieczysław Maliszewski i Marian Parchowski mówią zgodnie, że działali dla dobra klubu. Insbud miał rzekomo sponsorować działalność sportową, zobowiązał się do budowy nowych trybun i boiska. Jednak z dokumentów wynika, że podupadła Olimpia nie ma już żadnego majątku, a zobowiązania Insbudu będą trudne do wyegzekwowania.

Nie po raz pierwszy instytucja publiczna, jakim jest klub sportowy, pozbywa się w ten sposób cennego majątku. Powoływanie spółek inwestycyjnych, do których miasto wnosiło grunt tzw. aportem, ostro krytykowała ekipa Lecha Kaczyńskiego w czasie, gdy był on prezydentem Warszawy.

Jego urzędnicy zwracali uwagę, że w ten sposób omija się przetargi. Kilka spraw, w których miasto wniosło aportem grunt do spółki inwestycyjnej, kontrolerzy ratusza skierowali do prokuratury. Uznali, że miasto straciło na zbyt niskiej wycenie gruntów i winni urzędnicy powinni ponieść karę.

Sprawa Olimpii jest podobna - biorąc pod uwagę cenę terenu, Insbud zapłacił skandalicznie mało. Nie było mowy o jakimkolwiek przetargu czy konkursie. Zdaniem pytanych przez nas prawników działalność prezesa Parchowskiego może być uznana za przestępstwo zagrożone karą do pięciu lat więzienia.

Jednak ratusz Lecha Kaczyńskiego nie skontrolował transakcji na Olimpii. Ostatecznie poszedł Insbudowi-Olimpii na rękę, dając jej korzystne warunki zabudowy (przewidują budowę nawet 15-piętrowych bloków).

Można podejrzewać, że pomogły znajomości Mariana Parchowskiego, dzisiejszego prezesa Olimpii, w przeszłości działacza zarządu krajowego PC i jednego z założycieli spółki Telegraf, która miała być zapleczem gospodarczym PC.

Ostatnia decyzja za prezydentury Lecha Kaczyńskiego

Lech Kaczyński zrzekł się warszawskiej prezydentury 22 grudnia. Tego samego dnia spółka Insbud-Olimpia dostała od naczelnego architekta Warszawy Michała Borowskiego tzw. warunki zabudowy pozwalające na budowę osiedla na terenie klubu. - Chcemy tu zbudować osiedle na blisko 800 mieszkań - mówi Julita Ejsmont, prezes Insbud-Olimpii.

Miała być zieleń

W studium zagospodarowania miasta teren Olimpii miał być obszarem zielonym. W ciągu ostatnich lat dzielnica Wola wydała ok. 10 mln zł na modernizację sąsiadującego z terenem klubu parku Moczydło. Miasto przygotowuje plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Dzięki temu biuro naczelnego architekta mogło się wstrzymać z decyzją. Ale tak się nie stało.

Z decyzji urzędu miasta cieszy się Marian Parchowski, prezes Wolskiego Robotniczego Klubu Sportowego "Olimpia" oraz jego biznesowy partner Mieczysław Maliszewski, główny udziałowiec firmy budowlanej Insbud Warszawa. Dzięki korzystnym warunkom będą mogli wreszcie zrealizować swoje biznesowe plany - zabudować zielone tereny klubu sportowego.

W wyniku kilku transakcji teren Olimpii stał się w całości własnością spółki Insbud-Olimpia, w której większościowe udziały ma prezes Maliszewski. Szefem zarządu jest jego córka Julita Ejsmont.

Majątek Olimpii przechodził do rąk Maliszewskiego stopniowo. Pod koniec lat 90. klub sportowy Olimpia i Insbud Warszawa zawiązały Insbud-Olimpię. Aportem klubu było prawo do 6,6-hektarowego terenu wycenionego w umowie spółki na zaledwie 1 mln zł. Zdaniem ekspertów z Emmerson Nieruchomości teren Olimpii ma wartość co najmniej 60 mln zł.

Po zawiązaniu Insbud-Olimpii klub stopniowo zadłużał się w Insbudzie Warszawa i za zwolnienie z kilkumilionowego długu zrzekł się praw do gruntu. Teraz Olimpia nie ma nic. Za to płaci rocznie ok. 150 tys. zł za użytkowanie terenu, którego nie jest już właścicielem. Udziałowcami spółki posiadającej ponad 6 ha atrakcyjnego gruntu jest Insbud Warszawa i Mieczysław Maliszewski.

Trybuny za bramkami

Marian Parchowski przyjmuje nas w swoim gabinecie na terenie Olimpii. Obok portretu marszałka Piłsudskiego wisi kalendarz z damą w negliżu. Na regale butelki z wysokoprocentowym alkoholem: pusta i pełna.

Dlaczego grunt klubu wyceniono w umowie spółki Insbud-Olimpia tak nisko? Tego prezes klubu nie pamięta. Zapewnia, że Insbud Warszawa dotował sportową działalność Olimpii. Jak dużymi kwotami? Tego też dokładnie nie wie.

Mówi, że firma sfinansowała budowę trybun przy boisku piłkarskim. Jednak zbudowano je w dziwaczny sposób. Zamiast wzdłuż boiska wyrosły tylko za bramkami. Kosztowały ok. 1,5 mln zł. - Z końca boiska niewiele widać. Chodziło o to, aby nie zabudowywać terenu przeznaczonego na inwestycje - mówi wolska radna.

 

- Mamy wewnętrzną umowę z Insbud-Olimpią. W przyszłości obiecali wybudować pozostałe trybuny i wymienić murawę - zapewnia prezes Parchowski. W sądzie rejestrowym nie ma śladu takiej umowy. A co stanie się z klubem, jeśli np. Insbud-Olimpia nie wywiąże się z umowy lub zbankrutuje? - No, będzie klapa, teren już nie jest nasz - przyznaje prezes Olimpii.

Mieczysław Maliszewski również nie pamięta kwot, jakie łożył na Olimpię. Z uzyskanych warunków zabudowy jest zadowolony. - To otwiera nam drogę do inwestycji - cieszy się prezes Maliszewski. Wprawdzie prezes nie ma na to wystarczających pieniędzy, ale już szuka strategicznego partnera.
 


Znajomości i wytarte ścieżki

Spółka Insbud-Olimpia od połowy lat 90. mogła liczyć na przychylność władz. W zarządzie klubu działał Paweł Bujalski, b. wysoki urzędnik gminy Centrum, bliski współpracownik Pawła Piskorskiego (PO), b. prezydenta Warszawy. Gdy w czerwcu 1998 r. Bujalskiego wybrano na zastępcę prezesa Olimpii, poszerzono możliwości działania klubu. Odtąd zarząd mógł powoływać spółki, które miały finansować działalność sportową.

Prezes Parchowski działał we władzach PC. Potem udzielał się w RS AWS. Razem z Maciejem Zalewskim (odsiaduje wyrok za to, że jako szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zażądał łapówki od szefów Art-B) zakładał spółkę Telegraf, która miała być zapleczem gospodarczym PC. Państwowe firmy wpompowały w nią miliony złotych. Co się stało z pieniędzmi? Tego dotąd nie wyjaśniono. Zalewski jest wciąż szeregowym działaczem klubu Olimpia

W 1998 r. do zarządu Olimpii dostał się Jerzy Wielgus, szef mazowieckiej "S" i wpływowy warszawski radny. Ostatnio Wielgus ściśle współpracował z PiS. W ub.r. w zamian za poparcie absolutorium Lecha Kaczyńskiego dostał wysokie miejsce na liście kandydatów PiS do Sejmu.

Z Zalewskim, Parchowskim i Bujalskim przyjaźnił się Andrzej Urbański, były zastępca Lecha Kaczyńskiego w warszawskim ratuszu, dziś szef kancelarii prezydenta RP. Wszyscy byli liderami podziemnych Grup Politycznych "Wola". Kontakty z solidarnościowej działalności przetrwały próbę czasu. Nie jest tajemnicą, że minister Urbański pojawiał się na corocznych spotkaniach wigilijnych klubu Olimpia, które organizował Parchowski.

- Przestałem tam przyjeżdżać kiedy zostałem wiceprezydentem [w 2002 r. - red.] - tłumaczy się Andrzej Urbański i zarzeka się, że o planach inwestycyjnych kolegi nic nie wiedział.

Wytarte ścieżki do władz miasta miał też Insbud Warszawa. Na początku lat 90. ta firma budowała domy przy Łuckiej i Żelaznej dla Dembudu - spółdzielni zarządzanej i zamieszkanej przez elitę warszawskiej PO.

Pomogły przyjaźnie?

Dlaczego urząd Lecha Kaczyńskiego poszedł Insbud-Olimpii rękę: dał liberalne warunki zabudowy, choć wcześniej w studium zagospodarowania przestrzennego przewidziano tam tylko tereny rekreacyjno-sportowe?

- Na podstawie analizy materiałów moi urzędnicy przychylili się do prośby właściciela gruntu. Moje biuro zgodziło się na bloki w tym miejscu. W Warszawie wciąż jest za mało mieszkań - tłumaczy Michał Borowski, naczelny architekt Warszawy. Dlaczego przystał na tak dużą inwestycję tuż przy parku Moczydło? - Do parku jest 150 m, to bardzo daleko - przekonuje Borowski.

Przyszli mieszkańcy oprócz pięknych widoków na park będą mieli też stację metra, bo szczęśliwie dla nich niedawno zmieniono trasę drugiej linii. Dokładnie przy planowanym osiedlu będzie przystanek podziemnej kolejki.

Nie można oprzeć się wrażeniu, że ratusz patrzył przez palce na interesy Mariana Parchowskiego i Mieczysława Maliszewskiego. W kilku podobnych sytuacjach, gdy gmina wnosiła do spółki inwestycyjnej grunt aportem, urzędnicy Lecha Kaczyńskiego dopatrzyli się przestępstwa i skierowali sprawę do prokuratury. Tak do prokuratury trafiła sprawa Złotych Tarasów oraz inwestycji Sedeco przy ul. Miedzianej.

W działaniach prezesa Parchowskiego również można doszukiwać się niegospodarności i przestępstwa gospodarczego. Najwyraźniej działał na szkodę klubu, godząc się, aby jego ogromny majątek przejęła za niewielkie pieniądze prywatna spółka.

Między sprawami skierowanymi przez ratusz do prokuratury a sprawą Olimpii jest jednak zasadnicza różnica. W sprawach, które kontrolerzy Lecha Kaczyńskiego skierowali do prokuratury, oskarżonymi są urzędnicy z rekomendacji PO lub SLD. Olimpią zaś rządzi człowiek zaprzyjaźniony z elitami PiS.

 

STRONA GŁÓWNA
Drużyna
Tabela
Termin i wyniki
Adres
Humor
Wlepki
Galeria
Olimpia sprzedana
Przekrętu_cd

 

NASI SPONSORZY

Strona główna Drużyna Tabela Termin i wyniki Adres Humor Wlepki Galeria Olimpia sprzedana Przekrętu_cd